Alkohol uwalnia ukryte żądze. Niestety przypadki zdrady pod wpływem alkoholu są dość powszechne. Winni tłumaczą się wtedy, że nie byli świadomi, że to tylko taki nic nieznaczący wybryk. Z jednej strony można to w ten sposób interpretować, gdyż każdy, kto kiedyś za dużo wypił, wie, że wtedy często za dużo się mówi a Kiedy wychodził, nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Było mi strasznie wstyd. Zdradziłam męża. – Nie martw się – pogładził mnie po policzku. – Nie uwiodłaś mnie. Ksiądz to też tylko człowiek. Od tego czasu spotykaliśmy się regularnie, raz częściej, raz rzadziej, w zależności od tego, jak pozwalały na to obowiązki. – Nic się nie stało. Po prostu kocham ciebie i Gabrysię ponad życie. Kiedy siedziałam na zwolnieniu w domu, wszystko zrozumiałam. Jesteście dla mnie najważniejsi – przytuliłam się do męża. Nigdy nie powiem mu o zdradzie. Czytaj także: „Moja przyjaciółka jest pasożytem. Żeruje na moim dobrym sercu. Luz, trochę alkoholu, stałam się kompletnie inną osobą. Zniknęła przygarbiona Matka Polka, odzyskałam swoją kobiecość. Jak to niewiele potrzeba do szczęścia – śmieje się Marta. Maćka na ognisku nie było,zjawił się dość późno. Siadł po przeciwnej stronie Marty i wpatrywał się w nią intensywnie. A ona? Po 10 latach muszę powiedzieć, że miał rację. Nie tylko sama przed sobą przyznałam się, że potrafiłabym zdradzić męża, ale również to zrobiłam. Teraz tego bardzo żałuję. Odrobina alkoholu, atmosfera flirtu i chwila zapomnienia. A potem przychodzą wyrzuty sumienia i lęk, że partner się dowie. Czy powiedzieć o zdradzie? wkgu. fot. Adobe Stock, Proxima Studio Mam 62 lata, dwoje dzieci i trójkę wnucząt. Wczoraj średnia wnuczka skończyła 10 lat, rodzice urządzili jej przyjęcie urodzinowe w ogródku jordanowskim. Siedziałam na ławce i patrzyłam na swoje wnuki, córkę i syna z rodzinami. I na Wieśka, mojego byłego męża, którego zawsze uważałam za mięczaka bez krzty męskiej energii. Siedział przy stole z rodziną i śmiał się. Obok niego jego druga żona, wypłosz jakich mało. Oczkami jak guziczki gapiła się w mężusia, spijając z jego ust każde słowo… Umierałam z zazdrości. Ławkę, na której siedziałam, od ich stołów oddzielało jakieś dwadzieścia metrów trawnika i wysokie krzewy. Moja córka, Diana, nie życzy sobie, żebym podchodziła do jej dzieci. Robert, mój syn, zgadza się z siostrą. Nie wiem, jak przekonać moje dzieci, że się zmieniłam. Że zrozumiałam, jaką krzywdę wyrządziłam nie tylko im – ale i sobie. I że teraz mogę im pomóc. Problem w tym, że nawet gdybym 30 lat wcześniej znała swoją przyszłość – starość w samotności i tęsknocie – pewnie niczego w swoim zachowaniu bym nie zmieniła. Bo cokolwiek oni by mówili, jakimikolwiek inwektywami by mnie obrzucali, prawdy nie da się zmienić. Urodziłam się taka, i tyle. Po prostu byłam posłuszna własnej biologii. Mam wrażenie, że już nosząc pieluchy, byłam zainteresowana płcią przeciwną. Cnotę straciłam w wieku 13 lat na koloniach nad morzem z szesnastoletnim tubylcem. Myślę, że miałam więcej szczęścia niż rozumu, bo przez następne 17 lat nie zaszłam w ciążę. W swojej mieścinie byłam znana jako cichodajka, więc kiedy wyjechałam na studia… nigdy więcej do N. nie wróciłam. Nie ze wstydu – wiedziałam, że jestem po prostu kobietą namiętną. Tyle że ludzie tego nie rozumieli, a ja nie miałam ochoty być wytykana palcami. Później ktoś nazwał mnie seksoholiczką, ale seksuolog, do którego poszłam z pytaniem, czy to prawda, stwierdził, że mam ogromne potrzeby, ale to nie seksoholizm. – Nie szuka pani ciągle nowych partnerów, dlatego że nowości panią podniecają. Myślę, że gdy znajdzie pani odpowiedniego mężczyznę, on pani wystarczy – powiedział i miał rację; problem w tym, że nie był to mój mąż. Nie powinnam była wychodzić za Wieśka Tylko że przy nim moje „szczęście” się skończyło, i choć się zabezpieczał, zaszłam w ciążę. Miałam już 30 lat i właściwie chciałam się ustatkować, założyć rodzinę. Wieśka poznałam w restauracji z dancingiem, gdzie poszłam z przyjaciółmi w pewien sobotni wieczór. Był miły, dość przystojny, świetnie tańczył, a ja znów miałam chcicę. W takim stanie poszłabym do łóżka i z Quasimodo. Jemu się spodobało i zaczął mnie nachodzić, żebym się z nim spotykała. Nie bardzo miałam ochotę, ale kiedy wyszło, że jestem w ciąży, uznałam, że los tak chciał. A Wiesiek był dobrze zarabiającym inżynierem… Szczerze mówiąc, nigdy naprawdę fizycznie męża nie pragnęłam, a w dodatku w te klocki należał do przeciętnych. Nie miał w sobie za grosz ognia ani namiętności. Ale był pod ręką, gdy czułam pragnienie. Był ojcem moich dzieci i nawet go lubiłam, choć, jak już wspomniałam, uważałam za ciapę i ciepłe kluchy. Więc pewnie jakoś bym dotrwała do grobu u jego boku – od czasu do czasu poprawiając sobie humor niemającym znaczenia namiętnym skokiem w bok, który rozładowywał gromadzące się napięcie w moim ciele – gdybym siedem lat po ślubie nie poznała Ryszarda. Mieszkał w tym samym bloku, dwie klatki dalej. Spotkałam go pewnego popołudnia. Ja spacerowałam ze swoimi dziećmi, on ze swoimi. Niewiele wyższy ode mnie, bardziej podobny do Maleńczuka niż Marka Grechuty. Ale gdy spojrzałam na niego, to jakby prąd przeszył całe moje ciało. Stanęłam w ogniu. W moich oczach Ryszard był chodzącym seksem. Ruchy jego ciała, uśmiech, twarz, dłonie… Feromony. Byłam gotowa. W jego spojrzeniu, którym obrzucił moje ciało, był ten sam żar. Dwa dni później zostaliśmy kochankami. To było nieuniknione. I pierwsze wrażenie nie kłamało – byliśmy seksualnie dla siebie stworzeni. Zwariowałam. Nagle wszystko inne straciło znaczenie – praca, dom, dzieci. Miłość męża. Opinia ludzi. Najważniejsze były nasze spotkania i seks. Namiętność, ogień, ekscytacja, która przepływała jak prąd w moich żyłach, rozlewając się po tkankach całego ciała. Byliśmy nienasyceni. Ciągle siebie spragnieni. Naturalnie, że ukrywaliśmy się – w końcu oboje mieliśmy rodziny. Listy od kochanka leżały pod moimi stanikami Kiedy nie mogliśmy się widzieć, pisał do mnie płomienne listy. Zbierałam je wszystkie i czytałam po wiele razy – Ryszard był poetą, artystą słowa. Potrafił jednym wierszem rozpalić mnie do czerwoności, tak że dzwoniłam do jego domu, mając nadzieję, że on odbierze, a nie jego żona, aby powiedzieć mu, że czekam na niego, już, teraz… Gdy przypomnę sobie te cztery lata, widzę ogrom szaleństw. Potrafiłam wziąć chorobowe, że niby mam bóle i będę leżeć w łóżku, i gdy mąż szedł odbierać córkę ze szkoły, do mojego domu przychodził Ryszard. Zamykałam maleńkiego Roberta w pokoju z telewizorem i oddawałam się rozkoszy. Ryszard wymykał się od nas, gdy słyszeliśmy dźwięk domofonu – to mąż wracał z córką. Wyrodna matka – tak nazwano mnie w sądzie, gdy to wszystko wyszło na jaw. Możliwe. Nic nigdy złego się nie stało, ale w „przyzwoitych” oczach tak to pewnie wygląda. Jak to ujął adwokat męża? „Małe dziecko siedzi zamknięte w pokoju, podczas gdy matka gzi się z kochankiem w sypialni. A gdyby dziecko udusiło się klockiem? Albo weszło na parapet i spadło z okna?”. A gdyby porwali go kosmici? Idiota. Tak, wiem, nie mam racji, i moja kpina jest nie na miejscu. Teraz to widzę, ale wtedy nie myślałam rozsądnie. Inaczej nie trzymałabym listów Ryszarda pod swoimi stanikami w szafce. Pewnego dnia Wiesiek chciał zrobić mi niespodziankę i kupił na urodziny piękną starą bieliźniarkę, o jakiej marzyłam. Przywieziono ją do domu, kiedy byłam w pracy, i mąż postanowił przełożyć moją bieliznę na nowe miejsce. Żeby wszystko było gotowe. I tak trafił na pudełko z listami Ryszarda… Być fair wobec siebie czy wobec innych? Awantura była kosmiczna… Przyszła mi wtedy na myśl maksyma Chińczyków: „Uważaj, czego pragniesz, bo może ci się spełnić”. Dostałam ten upragniony mebel – i straciłam rodzinę. Oczywiście wyprowadziłam się z domu jeszcze tego samego dnia. Gdy mąż odkrył prawdę, wynajęłam mieszkanie i… kochałam się z Ryszardem. To było najważniejsze. On stwierdził, że tak bardzo mnie pragnie, że chce ze mną być, i skoro ja jestem teraz wolna, on sprowadzi się do mnie. Mąż wygrał rozwód. Pozbawiono mnie praw rodzicielskich, jako że narażałam dzieci na różne zagrożenia, niemoralność itp… Ryszard też rozwiódł się z żoną i wydawało się, że nic więcej nam do szczęścia nie potrzeba. Jak powiedział pierwszej naszej wspólnej nocy w mieszkaniu: I żyli długo i szczęśliwie. Nie wierzcie w bajki. Chyba że mają tak teraz popularne „realistyczne” zakończenia. Królewna Śnieżka ugryzła kawałek jabłka, który stanął jej w gardle i doprowadził do niedotlenienia mózgu, więc po wybudzeniu była idiotką. Kopciuszek po ślubie z księciem na dworze traktowana była jak trędowata i wpadła w alkoholizm. A jak skończyła się moja bajka? Po pięciu całkiem fajnych latach Ryszard stracił pisarską wenę. Oczywiście nie z dnia na dzień, tylko tak powoli, stopniowo. To było dla niego tragedią, w życiu miał bowiem dwie ważne sprawy – pisanie i mnie. Zaczął pić. Coraz więcej. A im więcej pił, tym bardziej coś przestawiało mu się w głowie. Alkohol obudził w nim demona zazdrości i zaborczości. Przestał mi ufać. Rozliczał z każdej chwili poza domem. Awanturował się. Wszędzie widział kochanków. Podejrzewał mnie o zdrady. Mylił się. Wciąż pragnęłam jego – i tylko jego. Trzy lata wytrzymałam, mając nadzieję, że mu ta artystyczna blokada przejdzie, i znów będzie jak dawniej. Ale gdy pierwszy raz mnie uderzył, powiedziałam: „Dość”. Wiedziałam, że teraz będzie tylko gorzej. Zabrałam walizki i wyprowadziłam się. Nie podałam adresu. Nie odbierałam telefonów. Choć moje ciało płakało, nie ugięłam się. Są pewne granice. A on dwa miesiące później upił się i skoczył z mostu. Czy czułam się winna? Oczywiście. Wiedziałam, że gdybym została, nie zabiłby się. Jednak… czy ja też nie jestem ważna? Jakie byłoby moje z nim życie? Tak, czułam się winna przez pewien czas, dopóki ktoś mi nie wytłumaczył, że mamy obowiązki nie tylko wobec innych, ale i wobec siebie. I że zdrada siebie jest zdradą największą. A jednak, kiedy siedziałam za krzakami i patrzyłam na roześmianych ludzi, którzy genetycznie byli moją rodziną, tylko nie chcieli mnie znać, zaczęłam się zastanawiać, co jest ważniejsze: bycie fair wobec siebie czy wobec innych? I czy tak naprawdę byłam fair wobec siebie samej, skoro moje wybory doprowadziły mnie w to miejsce? W gruncie rzeczy wszystkie te pytania są nieistotne – bo tak naprawdę nie miałam wyboru. Moja biologia była silniejsza od mojej psychiki. Może więc tak w ostatecznym rachunku to ja jestem ofiarą? Oczywiście nie zamierzam rezygnować z odzyskania rodziny. Może pewnego dnia, jak będę się bardzo starać, będę gościem na kolejnych urodzinach moich wnuczków. Na razie patrzę na nich i tęsknota rozrywa mi serce. Czytaj także:„Matka kłamała, że ojciec mnie porzucił. Wychowywał mnie człowiek, który nie ma pojęcia, że nie jestem jego synem”„Zdradziłam męża z kolegą z pracy. Paweł pokazał mi, jak to jest być pożądaną, kochaliśmy się prawie na każdej przerwie”„Chciałam założyć rodzinę z wojskowym, ale służba była ważniejsza. Wrócił po 10 latach z miłością wypisaną na ustach” Natalia1081 Dołączył: 2016-11-03 Miasto: krzczonowice Liczba postów: 66 9 listopada 2016, 19:42 Mam już tu konto ale mam też trochę "głupi" temat. Dziewczyna: o dobrym sercu, bardzo zakochana w chłopaku on w niej jeszcze nie lecz wszystko idzie w dobrą stronę i on rózwnież zaczyna się angażowaćjest impreza ona na niej, bez niego, kiedy jest pijana nigdy nie zgonuje ani nic, ale całuje się i "dotyka" z wieloma, choć to nie jest świadomeno i ta dziewczyna ma tak zawsze kiedy wypije więcej, jej niedoszły chłopak o tym wiedział, gdyż sami się w ten sposób poznalion sie o tym dowiaduje od ludzi i oddala się od niej, ale dalej coś czuje więc rozmawiają, chłopak mówi, że go to zaboolało, płacze i po tym stwierdza, że nigdy nie beda razemta dziewczyna naprawdę żałuję i nie myślala, ze bedzie az tak zły, bo przecież nie byli razemzapewnia go, ze go kocha (naprawde tak jest), po raz pierwszy mówi mu te słowa, ale on za bardzo nie chce wybaczyc, ale tez nadal chce sie spotykac bo jednak cos tam czujetroche głupi temat, ale ludzie bywają głupico myślicie o takich osobach, które po alkoholu mają takie odpały, nic nie czują do tych osób z którymi się całowały?to troche moja sprawa no i mogę szczerze powiedzieć, że tamtego kocham, no ale zdradziłam, no ale też średnio to pamiętam i mogłabym rzec, że to się nie liczy.. inni wymiotują, zgonują, są agresywni po alkoholu i tego nie kontrolują, a inni "zdradza" i też tego nie kontrolują, co myślicie? Dołączył: 2015-04-19 Miasto: Katowice Liczba postów: 1300 9 listopada 2016, 20:19 też miałam kiedyś tryb dziwki po alkoholu ale nauczyłam się nad tym panowac :) polecam! Dołączył: 2014-04-23 Miasto: Kraków Liczba postów: 20726 9 listopada 2016, 20:20 Szczerze? Już abstrahując od wątku picia i zdrady jakby mi się ktoś próbował w ten sposób tłumaczyć to bym uznała, że nie chcę mieć z nim nic wspólnego, bo jest ograniczony, trochę mentalność "Karyny" niestety (chodzi mi o fragment "kocham, no ale zdradziłam, no ale też średnio to pamiętam i mogłabym rzec, że to się nie liczy.. inni wymiotują, zgonują, są agresywni po alkoholu i tego nie kontrolują, a inni "zdradza" i też tego nie kontrolują"). Po pierwsze nie rozumiem dlaczego miałoby się oddzielać osoby, które na przykład wymiotują po alkoholu od tych, które zdradzają (nie wiem też dlaczego to wzięłaś w cudzysłów). Jest to w identyczny sposób bezmyślne, prostackie, tak samo świadczy o totalnym braku wyobraźni. Doprowadzanie się do stanu, w którym człowiek nie jest w stanie kontrolować tego co z samym sobą robi jest zwyczajnie słabe, niezależnie od tego na czym ten brak kontroli miałby polegać. Poza tym to, że ktoś był pijany ma być jakąś okolicznością usprawiedliwiającą jego zachowanie? Litości. To może usprawiedliwiajmy tak wszystkich, w tym pijanych kierowców powodujących wypadki i pijanych mężów tłukących własne żony? Jak dla mnie to, że ktoś był pijany i zdradził obciąża go podwójnie - raz, podłość w postaci zdrady, a dwa brak odpowiedzialności za swoje czyny (skoro się wie, że się ma takie "odpały" po alkoholu to powinno się przestać go pić). Plus tutaj właściwie potrójnie, bo dochodzi jeszcze żenujące tłumaczenie/wspomniana już mentalność. Dołączył: 2016-11-02 Miasto: Piotrków Trybunalski Liczba postów: 49 9 listopada 2016, 20:25 z jednym się zgadzam - głupi temat :) Sam pomysł, że zdrada po pijaku się nie liczy to dla mnie jakiś matrix :D żałosne próby wykręcania się od odpowiedzialności za swój brak hamulców, jak Cię swędzi tam na dole - masz faceta, ewentualnie strony internetowe ;) Jeśli szczerze czujesz wyrzuty sumienia powinnaś zaakceptować to, że nie możesz pić (chyba, że alkohol jest zwykłą wymówką ;)) Dołączył: 2011-10-17 Miasto: Pieszyce Liczba postów: 13182 9 listopada 2016, 20:28 Nie wiem co kieruje taką dziewczyną, że po % zachowuje się jak zdzira, dla mnie alkochol nie jest wytłumaczeniem. Skoro chce się być z kimś jednym, to nie szuka się przygód, po niczym. Wychodzi z tej dziewczyny drugie dno, coś czego na trzeźwo nie wie. Nieważne co to jest, jeśli chłopak na którym jej zależy cierpi z tego powodu a ona nie umie się kontrolować to słaby materiał na czasem zastanawialam się co bym zrobiła gdybym np miała okzaje na zdradę, (2 razy śniło mi się że kocham męża i innego i nie wiem którego wybrać) w dodatku po różnych środkach z kimś kto mi się podoba. Na szczęście nie spotkało mnie takie coś. Owszem, przed mężem nie miałam kontaktów sexualnych (oprócz pewnego nieistotnego epizodu) to jak czasami pomyślę jakby to było z kimś innym, czy poznalabym nowe doznania, a jednak nigdy nie miałam ochoty tego sprawdzić, bo nie wyobrażam Sobie tak krzywdzic kochanego męża i jeśli to co piszesz, zachowanie "tej dziewczyny" świadczy że nie potrafi zrozumieć albo może nie ma tego we krwi, że całowanie, macanie to nie zabawa tylko przyjemnosci, które robi się z kimś kto coś znaczy w sercu. Może to kwestia wychowania, mentalności, nie wiem...Ale pamiętam jak koleżanka w pracy powiedziała że Ona mogłaby skoczyć w bok i ukryć to przed mężem, bo jest ciekawa jak to jest z kimś innym, ciągle był on i tylko z nim sex. I nie miałaby wyrzutów. Zmrozily mnie te słowa. Dołączył: 2012-08-19 Miasto: Wrocław Liczba postów: 766 9 listopada 2016, 20:45 Mam już tu konto ale mam też trochę "głupi" temat. Dziewczyna: o dobrym sercu, bardzo zakochana w chłopaku on w niej jeszcze nie lecz wszystko idzie w dobrą stronę i on rózwnież zaczyna się angażowaćjest impreza ona na niej, bez niego, kiedy jest pijana nigdy nie zgonuje ani nic, ale całuje się i "dotyka" z wieloma, choć to nie jest świadomePrzepraszam, ale w tym miejscu przestałam czytać. Jak to "nie jest to świadome"??? Nieświadomie to można potknąć się i na kogoś wpaść. Ale dotykanie się i całowanie jest jak najbardziej świadome i celowe, tym bardziej w liczbie mnogiej :D Kiedyś ta dziewczyna "nieświadomie" się z kimś bzyknie. O, przepraszam, przez przypadek nadzieje się na kolesia. Kilkadziesiąt razy. Jeżeli Dziewczyna jest stanu wolnego, super! Młoda, niech się bawi :) Ale w związku, to po prostu zdrada, kurtyna opada. paranormalsun Dołączył: 2005-11-25 Miasto: Gdańsk Liczba postów: 11600 9 listopada 2016, 20:54 Jak dla mnie to żadna wymówka. Co najgorsze - dobrze wiedziałaś, że się tak zachowujesz. Może nie potrafisz się wtedy faktycznie kontrolować, ale w takim razie gdybys go kochala to bys po prostu najzwyczajniej w swiecie nie lazila bez niego na imprezy albo chodzila, ale wtedy nie pila. Dlatego tez jestes w 100% winna. I chlopakowi sie nie dziwie. Mam nadzieje, ze wezmiesz sobie nasze rady do serca w kolejnym co do picia i wymiotowania - moim zdaniem to nie jest porownywalne, bo w takim przypadku szkodzi sie tylko sobie. Chociaz tez nie chcialabym byc z osobą, ktorej zdarza sie to regularnie. EDIT: doczytałam, że nie jestescie w zwiazku. Ale randkowaliscie? Jak to wygladalo? Tylko ze szczerze mowiac i tak sie mu nie dziwie, ze nie chce z nia byc. Mowi, ze go kocha a caly czas sie z kims caluje po pijaku. I tak naprawde nie widzi w tym nic złego. Ma milion wymówek. Skoro wszystko szlo w dobrym kierunku, dlaczego w ogole dopuscilas do takiej sytuacji? Edytowany przez paranormalsun 9 listopada 2016, 21:01 Dołączył: 2016-10-16 Miasto: Liczba postów: 650 9 listopada 2016, 21:07 Nie pij, bez takich imprez tez mozna poznac chlopaka a tamtemu dajże juz spokoj Dołączył: 2010-11-30 Miasto: Apple Tree Liczba postów: 51659 9 listopada 2016, 21:11 Natalia1081 napisał(a):co myślicie o takich osobach, które po alkoholu mają takie odpały, nic nie czują do tych osób z którymi się całowały?takie osoby nie powinny pic. Natalia1081 Dołączył: 2016-11-03 Miasto: krzczonowice Liczba postów: 66 9 listopada 2016, 21:13 paranormalsun napisał(a):Jak dla mnie to żadna wymówka. Co najgorsze - dobrze wiedziałaś, że się tak zachowujesz. Może nie potrafisz się wtedy faktycznie kontrolować, ale w takim razie gdybys go kochala to bys po prostu najzwyczajniej w swiecie nie lazila bez niego na imprezy albo chodzila, ale wtedy nie pila. Dlatego tez jestes w 100% winna. I chlopakowi sie nie dziwie. Mam nadzieje, ze wezmiesz sobie nasze rady do serca w kolejnym co do picia i wymiotowania - moim zdaniem to nie jest porownywalne, bo w takim przypadku szkodzi sie tylko sobie. Chociaz tez nie chcialabym byc z osobą, ktorej zdarza sie to regularnie. EDIT: doczytałam, że nie jestescie w zwiazku. Ale randkowaliscie? Jak to wygladalo? Tylko ze szczerze mowiac i tak sie mu nie dziwie, ze nie chce z nia byc. Mowi, ze go kocha a caly czas sie z kims caluje po pijaku. I tak naprawde nie widzi w tym nic złego. Ma milion wymówek. Skoro wszystko szlo w dobrym kierunku, dlaczego w ogole dopuscilas do takiej sytuacji?szło w dobrą stronę, ale to zawsze ja byłam tą pokrzywdzoną, on potrafil mnie przez kilka dni mnie ignorowac, bo przeciez nie jestesmy razem, a jak juz sie potykalismy to bylo idealnienie pije od tamtej pory i obiecałam mu, że będę pić tylko z nim albo z samymi kolezankami Natalia1081 Dołączył: 2016-11-03 Miasto: krzczonowice Liczba postów: 66 9 listopada 2016, 21:14 RapsberryAnn napisał(a):też miałam kiedyś tryb dziwki po alkoholu ale nauczyłam się nad tym panowac :) polecam!chyba jedyny sposób to nie pić? Byli już blisko 20 lat po ślubie i w ich małżeństwie nie było lekko. Ich nastoletni wówczas syn Wojtek dawał im nieźle popalić. - Był wtedy w liceum, wpadł w złe towarzystwo. Wagarował, zaczęły się problemy z alkoholem, nie dam głowy za to, że nie eksperymentował z narkotykami – wzdycha ciężko Joanna. Syn zrobił się arogancki, traktował rodziców jak powietrze. Próby rozmów, dojścia do porozumienia z coraz bardziej trudnym chłopakiem spełzały na niczym. W domu panowała ciężka atmosfera. - Siekierę można było zawiesić. Nie wiedzieliśmy w jakim stanie Wojtek wróci do domu i czy w ogóle wróci na noc. A przecież byliśmy zwykłą, normalną rodziną, nic się w domu strasznego nie działo, wydawało nam się, że nie było żadnych powodów,by syn się tak zachowywał. I to było dla nas bardzo ciężkie. – opowiada Joanna. Mąż jednak znalazł winnego, a konkretnie winną. Wypominał Joannie, że jej ojciec też popijał, więc syn pewnie ma geny po dziadku. Wyrzucał, że była nadopiekuńcza, że za bardzo go rozpieszczała, bo ukochany „synuś mamusi”, jedynak, zawsze wszystko miał pod nos podsunięte. Ona się odgryzała, że chłopak nigdy nie miał ojca, bo ten był ciągle w pracy, albo wsadzał nos w gazetę. Zamiast prób rozwiązania problemu, dochodziło do wiecznych awantur. - To był prawdziwy koszmar i czasami się zastanawiam, dlaczego wówczas od męża nie odeszłam. Zabijał mnie tym jadem, tymi wymówkami. Myślę, że nie miałam wtedy na to siły, przestałam na pewne rzeczy reagować. W głowie był mi tylko Wojtek i to, żeby jakoś go z tego bagna wyciągnąć. Bo chłopak zdolny, który był dobrym uczniem, nagle zaczął się staczać. I to było dla mnie gorsze od słów mojego męża, które przecież też bolały – opowiada Joanna. Rok 2009 był też rokiem 25-lecia matury i już wcześniej część osób z jej klasy postanowiła, że trzeba zrobić jakieś huczne obchody. Joanna nie wie, kto zdecydował, że spotkają się w Walentynki, ale większość podchwyciła ten pomysł. Wynajęli pensjonat w lesie, kilkadziesiąt kilometrów od miasta. Bo jakby pogoda sprzyjała, to można było zrobić ognisko i kulig. Joanna pamięta, że to był zimny i śnieżny luty, ale tak naprawdę to nie ma nic do rzeczy. - Pamiętam też, że nie miałam ochoty jechać. Atmosfera w domu była taka napięta. Ale w końcu uznałam, że wyjadę, że może choć na te dwa dni od tego wszystkiego ucieknę – wspomina Joanna. Wsiadła do samochodu, wyjechała za miasto i nagle, jakby wszystko z niej zeszło. Poczuła się wolna, jechała na spotkanie swojej młodości, postanowiła się dobrze bawić wśród starych kolegów. Z większością nie miała kontaktu i była ciekawa, jak żyją, jak wyglądają co robią. - Oczywiście liczyłam na to, że spotkam Krzyśka, moją licealną miłość. Też byłam ciekawa, co tam u niego. Chodziliśmy ze sobą do matury, potem on wyjechał na studia, nasze drogi się wtedy rozeszły – opowiada Joanna. I Krzysiek był, podszedł do niej jako pierwszy i tak naprawdę już się nie rozstawali. - Czas się nagle cofnął, poczułam się znowu jak tamta młoda dziewczyna. Bawiliśmy się razem, potem poszliśmy do niego do pokoju. To było cudowne przeżycie, spędziliśmy noc razem. Ale nie tylko na seksie. Dużo wówczas też żeśmy ze sobą rozmawiali – mówi Joanna. Opowiedziała Krzyśkowi o Wojtku, opowiedziała o wyrzutach męża. Zrzuciła z siebie ten ciężar, poczuła się lepiej. Krzysiek opowiedział o swojej rodzinie. Miał dwóch synów, jeden prawie geniusz, drugi urodził się z autyzmem, życie z nim jest ciężkie. - Wytłumaczył mi, że facetom ciężko znieść porażkę związaną z potomkiem, trudniej niż kobietom. Że być może z tego powodu mąż przerzuca winę na mnie, że w środku ma wyrzuty sumienia, że za mało zajmował się Wojtkiem, bo sam siebie obwinia. Że ludzie różnie reagują na problemy, że warto mieć do tego dystans, choć oczywiście nie jest to łatwe – opowiada Joanna. I tak rozmawiali i kochali się na przemian. Czuli się ze sobą bezpieczni, wiedzieli, że nie będzie żadnego „później”, nie będzie oczekiwań, żadnych skrytych randek. - W liceum nigdy nie poszliśmy ze sobą do łóżka, kończyło się na pieszczotach, ja panicznie bałam się wtedy ciąży. Ale zawsze miałam na to ochotę, podobnie jak Krzysiek, więc tak jakoś chciało nam się domknąć ten rozdział. Krzysiek mówił mi, że nadal jestem piękna, że jestem wspaniałą osobą. A ja dawno nie słyszałam żadnych komplementów – opowiada Joanna. Do domu wróciła odmieniona. Poczuła się zupełnie inaczej jako kobieta, odzyskała stracone poczucie wartości. Postanowiła inaczej też patrzeć na wymówki męża i zająć się na poważnie problemem z Wojtkiem. Znalazła dobrego terapeutę, najpierw poszła do niego sama, potem zmusiła ojca i syna, by wspólnie iść na terapię. - Powoli, powolutku wychodziliśmy na prostą. Nie było łatwo, ale Wojtek zdał maturę, dostał się na studia. Dziś ma swoją rodzinę, jest szczęśliwym ojcem. Ja jestem nadal ze swoim mężem, nigdy więcej nie miałam żadnego romansu. Ale ja myślę, że gdyby nie te Walentynki w 2009 roku, historia naszej rodziny mogłaby być inna. Tak wiem, zdradziłam swojego męża. Ale ten cudowny seks i ta rozmowa z Krzyśkiem były dla mnie oczyszczające, jakkolwiek to brzmi. Ja jestem tego pewna, to był mój najlepszy prezent walentynkowy – kończy opowieść Joanna. Magdalena Gorostiza Imiona i niektóre szczegóły zostały zmienione. Natalia1081 Dołączył: 2016-11-03 Miasto: krzczonowice Liczba postów: 66 9 listopada 2016, 19:42 Mam już tu konto ale mam też trochę "głupi" temat. Dziewczyna: o dobrym sercu, bardzo zakochana w chłopaku on w niej jeszcze nie lecz wszystko idzie w dobrą stronę i on rózwnież zaczyna się angażowaćjest impreza ona na niej, bez niego, kiedy jest pijana nigdy nie zgonuje ani nic, ale całuje się i "dotyka" z wieloma, choć to nie jest świadomeno i ta dziewczyna ma tak zawsze kiedy wypije więcej, jej niedoszły chłopak o tym wiedział, gdyż sami się w ten sposób poznalion sie o tym dowiaduje od ludzi i oddala się od niej, ale dalej coś czuje więc rozmawiają, chłopak mówi, że go to zaboolało, płacze i po tym stwierdza, że nigdy nie beda razemta dziewczyna naprawdę żałuję i nie myślala, ze bedzie az tak zły, bo przecież nie byli razemzapewnia go, ze go kocha (naprawde tak jest), po raz pierwszy mówi mu te słowa, ale on za bardzo nie chce wybaczyc, ale tez nadal chce sie spotykac bo jednak cos tam czujetroche głupi temat, ale ludzie bywają głupico myślicie o takich osobach, które po alkoholu mają takie odpały, nic nie czują do tych osób z którymi się całowały?to troche moja sprawa no i mogę szczerze powiedzieć, że tamtego kocham, no ale zdradziłam, no ale też średnio to pamiętam i mogłabym rzec, że to się nie liczy.. inni wymiotują, zgonują, są agresywni po alkoholu i tego nie kontrolują, a inni "zdradza" i też tego nie kontrolują, co myślicie? Dołączył: 2011-02-18 Miasto: Liczba postów: 1535 9 listopada 2016, 19:48 Hahah, tez bym cie nie wiesz jak się zachowujesz po alko, to nie że inni wymiotuja po kątach itp. wcale cię nie usprawiedliwia, twoje zachowanie po jest dużo gorsze. I jeszcze piszesz, że wcale n je jesteś wtedy pijana, to ja nie wiem co byś robiła jakbyś była. Edytowany przez jaCie 9 listopada 2016, 19:52 Dołączył: 2010-11-03 Miasto: Ibiza Liczba postów: 15314 9 listopada 2016, 19:49 Co myślę? Że taka osoba nie ma ani trochę klasy. Skoro nie kontroluje się po alkoholu, to widocznie nie jest dla i dotykanie się "z wieloma" to dla mnie żenada. NIe dziwie się, że facet nie chce być z taką osobą. Jak można mieć szacunek do kogoś takiego?ps. Alko jest jak Media Markt- nie dla idiotów. sofro 9 listopada 2016, 19:50 Jezeli wiesz, ze nie kontrolujesz swoich popedow seksualnych po alkoholu - to po co pijesz? Nie wyobrazam sobie jak ludzie pija, wsiadaja potem do auta - zabijaja ludzi - i sie tlumacza, ze sa niewinni, bo "nie pamietaja". Po pierwszym razie - jak wiesz, ze nie umiesz sie kontrolowac - to decyzja raz na zawsze - jestes abstynentka i juz. Co to za gadanie "nie liczy sie"? Powaznie w to wierzysz? -) Co to znaczy, ze inni sa agresywni, a ty do nich nie nalezysz? Owszem- nalezysz! Jestes taka sama jak inni, co sie tlumacza, ze zabili, ale nie pamietaja. Jestes w tej samej lidze. Oraz owszem, bylas agresywna - chociazby wobec chlopaka, ktoremu dalas nadzieje na zwiazek i go zawiodlas. Poza tym po kazdym piciu - zbadaj sie na choroby weneryczne i HIV. Edytowany przez 9 listopada 2016, 19:53 Dołączył: 2013-09-30 Miasto: Las Liczba postów: 2061 9 listopada 2016, 19:52 Zakochana osoba tak nie postępuje. To myślę. Nie mogłabym później być z taką osobą. Zdrada to zdrada, na trzeźwo czy pod wpływem alkoholu - rani tak jak masz takie fazy po spożyciu alkoholu i traci się kontrolę, to może wypadałoby ograniczyć i nie mieć więcej takich problemów.. Dołączył: 2009-11-11 Miasto: Melbourne Liczba postów: 15311 9 listopada 2016, 19:58 Ja bym takiej dziewczyny nie chciała gdybym była facetem. Chłopakowi pewnie było trudno powiedzieć nie, ale trzeba jednak myśleć o przyszłości... co by miał ze związku z taką? Nigdy nie wiadomo kiedy i z kim go dziewczyna w ogóle nie powinna pić skoro nie umie się zachować. Alkohol nie jest dla każdego. Dołączył: 2016-10-15 Miasto: Ateny Liczba postów: 505 9 listopada 2016, 20:03 z szacunku dla tego chłopaka, którego sama piszesz, ze kochasz, powinnaś po prostu nie pić na imprezach, skoro tak Ci odbija. Wcale mu się nie dziwię, że się oddala, Ty chciałabyś być z chłopakiem, który jak wypije to uderza do innej, jednej, drugiej, trzeciej? Ja nie. Dołączył: 2011-02-06 Miasto: Toruń Liczba postów: 2205 9 listopada 2016, 20:04 tamtego kocham, no ale zdradziłam, no ale też średnio to pamiętam i mogłabym rzec, że to się nie liczy PrzyszlaZona 9 listopada 2016, 20:07 Dużo dziewczyn po alkoholu jest łatwa. Tak- jesteś łatwa. Z tego względu nie piję, mam koleżanki, które nie piją z tego powodu. Co innego jak byłam ze swoim facetem i po alkoholu miałam większą ochotę, a co innego dać się obmacywać innym facetom. Wiesz, że tak jest- nie pij. Usprawiedliwisz faceta, jeśli po alkoholu jest agresywny i Cię pobije? Przecież wtedy tego nie kontroluje. Widzisz? To, że się tak zachowujesz po alkoholu to jedno, a to że pozwalasz sobie na picie alkoholu wiedząc, że się tak zachowujesz- to tak, jest to zdrada, bo wiedziałaś, że jak pijesz to tak postępujesz, a mimo to dokonałaś takiego wyboru. Dołączył: 2013-08-18 Miasto: Zielone Wzgórze Liczba postów: 4712 9 listopada 2016, 20:17 Natalia1081 napisał(a):Mam już tu konto ale mam też trochę "głupi" temat. Dziewczyna: o dobrym sercu, bardzo zakochana w chłopaku on w niej jeszcze nie lecz wszystko idzie w dobrą stronę i on rózwnież zaczyna się angażowaćjest impreza ona na niej, bez niego, kiedy jest pijana nigdy nie zgonuje ani nic, ale całuje się i "dotyka" z wieloma, choć to nie jest świadomeno i ta dziewczyna ma tak zawsze kiedy wypije więcej, jej niedoszły chłopak o tym wiedział, gdyż sami się w ten sposób poznalion sie o tym dowiaduje od ludzi i oddala się od niej, ale dalej coś czuje więc rozmawiają, chłopak mówi, że go to zaboolało, płacze i po tym stwierdza, że nigdy nie beda razemta dziewczyna naprawdę żałuję i nie myślala, ze bedzie az tak zły, bo przecież nie byli razemzapewnia go, ze go kocha (naprawde tak jest), po raz pierwszy mówi mu te słowa, ale on za bardzo nie chce wybaczyc, ale tez nadal chce sie spotykac bo jednak cos tam czujetroche głupi temat, ale ludzie bywają głupico myślicie o takich osobach, które po alkoholu mają takie odpały, nic nie czują do tych osób z którymi się całowały?to troche moja sprawa no i mogę szczerze powiedzieć, że tamtego kocham, no ale zdradziłam, no ale też średnio to pamiętam i mogłabym rzec, że to się nie liczy.. inni wymiotują, zgonują, są agresywni po alkoholu i tego nie kontrolują, a inni "zdradza" i też tego nie kontrolują, co myślicie?A co to jest to" zgonowanie ani nic"?Moja rada: Skoro zawsze kiedy wypijesz więcej całujesz się i "dotykasz" z wieloma, to po prostu przestań pić. Problemy znikną. napisał/a: mila851 2011-07-09 23:45 mam ogromny dylemat, który spędza mi sen z powiek. otóż mój facet miał problemy,zadzwoniłam do jego dobrego kolegi, który ma różnych wpływowych znajomych, aby pomógł. przyjechał najszybciej jak potrafił. ponieważ miałam okropne nerwy, wcześniej z koleżanką wypiłyśmy po piwku. kiedy on się pojawił przyniósł alkohol - jak mówił- na uspokojenie, który wypiliśmy we trójkę. ja się położyłam w końcu, bo mi się totalnie kręciło w głowie, koleżanka mówiła,że ona też poszła spać. rano obudziłam się obok kolegi mojego faceta wprawdzie w ubraniu(bez biustonosza), wydawało mi się,że miałam sen,że całowałam się z moim facetem. najgorsze było przede mną. ów "kolega" powiedział,że ma nadzieję,że koleżanka nie widziała, co się wydarzyło. nic nie odpowiedziałam, bo nie wiedziałam, co się stało. ale ból w pewnym miejscu uświadomił mnie do czego doszło. w tym momencie nie wiem, co robić. niczego nie pamiętam, boli mnie do tej pory i na pewno nie chciałam nigdy zdradzić. boję się cokolwiek powiedzieć, bo ten mężczyzna ma naprawdę dobre znajomości, a jeszcze bardziej boję się straty osoby, którą kocham. ja spałam, upiłam się paroma piwami, a on to wykorzystał. kurcze, co mam robić??? napisał/a: ~gość 2011-07-10 02:08 A który otwór Cię boli ? Jak to nie dupka to luz, żadna to zdrada :). Co do stawiania korzyści nad własnymi uczuciami to pasuje idealnie do pewnego zawodu. Tego najstarszego :D napisał/a: ~gość 2011-07-10 09:43 Hm a nie wolisz się zastanowić, że to gwałt właściwie? jeśli doszło do stosunku i nie byłaś go świadoma, to powinnaś to zgłosić, chociaż teraz to już po ptokach napisał/a: niceone 2011-07-10 10:20 Przedstaw całą sytuację swojemu facetowi - jeżeli sie dowie od tego kolegi, są małe szanse że uwierzy iż zaprosiłaś tego kolesia do siebie, piliście razem a potem "Ty nie chciałaś uprawiać z nim seksu tylko on Cie wykorzystał". napisał/a: powertrain 2011-07-10 10:29 zawsze powtarzam, że alkohol tylko mocnej głowie służy :) Jesteś, żywym potwierdzeniem przysłowia : Głowa pijana - dupa sprzedana. Dziewczyny uważajcie ile pijecie i z kim bo później wychodzą takie akcje, pobudka rano i wielkie zdziwienie, że coś się działo. napisał/a: kwiatlotosu2 2011-07-10 12:34 powertrain napisal(a):zawsze powtarzam, że alkohol tylko mocnej głowie służy A ja powiem coś co powtarzam od dawna: alkohol jest dla mądrych ludzi! yasminn, musisz powiedzieć o tym swojemu facetowi, bo vanilla napisal(a):jeśli doszło do stosunku i nie byłaś go świadoma, to powinnaś to zgłosić Nie wiem, czy to coś da. Przecież oboje byli pijani a autorka nic nie pamięta. Facet może wszystkiemu zaprzeczyć, albo obrócić sprawę tak, żeby wyszedł na niewinnego. napisał/a: ~gość 2011-07-10 13:37 fjaril napisal(a):Nie wiem, czy to coś da. Przecież oboje byli pijani a autorka nic nie pamięta. Facet może wszystkiemu zaprzeczyć, albo obrócić sprawę tak, żeby wyszedł na teraz i tak już po wszystkim, tak jak pisałam, bo pewnie się od tamtego czasu myła nie raz (jak zrozumiałam nie działo się to wczoraj), więc materiału dowodowego policja nie zbierze nawet. A z Twoich słów trochę wynika, że nie ma sensu zgłaszać gwałtu jak się było nieprzytomnym, z jednej strony może być ciężko udowodnić, ale z drugiej tacy ludzie mają pozostać bezkarni? Już nie o tym przypadku nawet mówiąc, bo ten już spalony... napisał/a: kwiatlotosu2 2011-07-10 13:52 vanilla napisal(a): z Twoich słów trochę wynika, że nie ma sensu zgłaszać gwałtu jak się było nieprzytomnym, z jednej strony może być ciężko udowodnić, ale z drugiej tacy ludzie mają pozostać bezkarni? Absolutnie nie to miałam na myśli! Chodziło mi o to, że nie wiem w jaki sposób mogłaby teraz to udowodnić. A bez dowodów to dobrze wiesz jak ta sprawa się skończy napisał/a: mila851 2011-07-10 15:21 fjaril napisal(a):vanilla napisal(a): z Twoich słów trochę wynika, że nie ma sensu zgłaszać gwałtu jak się było nieprzytomnym, z jednej strony może być ciężko udowodnić, ale z drugiej tacy ludzie mają pozostać bezkarni? Absolutnie nie to miałam na myśli! Chodziło mi o to, że nie wiem w jaki sposób mogłaby teraz to udowodnić. A bez dowodów to dobrze wiesz jak ta sprawa się skończy myślę,że macie rację,że podchodzi to pod gwałt, bo ja naprawdę nic nie pamiętam, a alkoholu napiłam się z nerwów. wiem-to żadne tłumaczenie, ale byłam w totalnym szoku. do tego jeszcze nałykałam się tabletek uspokajających...Pisząc o tym,że ów kolega ma wpływowych znajomych nie chodziło mi o to,że pod względem finansowym, ale po prostu mają znajomości bądź przeszłość...zwróciłam się o pomoc ponieważ byłam w niebezpieczeństwie i naprawdę ufałam temu człowiekowi, a w tym momencie czuję się wykorzystana. sytuacja faktycznie miała miejsce przeszło tydzień temu, więc udowodnić nic bym nie mogła, poza tym bałabym się nawet zgłaszać, bo nie wiem, co by ze mną wtedy było. Partnerowi również boję się powiedzieć. w chwili obecnej jest po operacji, więc potrzebuje przede wszystkim spokoju. A ja biję się z myślami... Ten "kolega" był u nas niedawno w odwiedzinach, ale zachowywał się jak gdyby nic się nie stało. Ja się z tym bardzo źle czuję. A poza tym nadal mnie boli, więc niemożliwością byłoby nawet,że zgodziłam się na cokolwiek, a teraz nie pamiętam. na pewno bym coś pamiętała. naprawdę nie wiem co robić. staram się wrócić pamięcia do tamtego dnia, ale jedyne, co pamiętam, to to,że w pewnym momencie strasznie zakręciło mi się w głowie i powiedziałam,że muszę się położyć. a co dalej - mogę się tylko domyślić, bo odczuwam do tej pory:( dziękuję Wam za słowa otuchy i rady. czuję się okropnie zagubiona. nigdy wcześniej nie miałam z czymś takim do czynienia i nigdy nie zdradziłam partnera, a w tej sytuacji czuję się okropnie...nie umiem sama sobie z tym poradzić... napisał/a: ill11 2011-07-10 17:17 Hmmm. Nic nie pamiętasz, jedynie to, że zakręciło Ci się w głowie. On przyniósł alkohol. Czyżby jakaś pigułeczka gwałtu? Weź pod uwagę, że jeśli rzeczywiście dał Ci coś, to nie masz żadnej gwarancji, że np. nie nagrał waszej orgietki na telefon... Partner musi się dowiedzieć, może jestem mega naiwna, ale troszkę mnie przekonałaś. Po takim czasie w zasadzie jest pozamiatane...Może pogadaj z tym kolesiem i dowiedz się, co się między wami wydarzyło? Żartem czy tam na poważnie, nieważne. Powinnaś wiedzieć wszystko. napisał/a: kwiatlotosu2 2011-07-10 17:51 ill11 napisal(a):.Może pogadaj z tym kolesiem i dowiedz się, co się między wami wydarzyło? Obawiam się, że dzięki temu nie dowie się prawdy. Przecież nie powie jej "tak, wykorzystałem Cię" napisał/a: ill11 2011-07-10 18:41 Ale coś tam przecież kwiąkał, że dobrze, że koleżanka nie widziała itd. Tego bym się czepiła. Czego nie widziała, co masz na myśli itd. Może i się niczego nie dowie, ale nie ma nic do stracenia. Póki co tylko ból może wskazywać, że do czegoś doszło. A jeśli nie? Jeśli sobie wkręca( co mało wątpliwe, patrz, brak biustonosza). Co by nie gadać, facet ją zgwałcił. Skoro ona nic nie pamięta, to jak to nazwać??? Skoro czuje ból, to pewnie czułaby go w trakcie(jeśli byłaby w pełni świadoma). Ja się nie znam, nie przyjmuję nigdy takiej dawki alko, żeby nie pamiętać nic później.

zdradziłam męża po alkoholu